dla niektórych Pan Tygrys dla niektórych Pan Tygrys
239
BLOG

Wolny rynek towarzyszu Muszka

dla niektórych Pan Tygrys dla niektórych Pan Tygrys Polityka Obserwuj notkę 4

- Wezwaliśmy was tu dzisiaj, towarzyszu Muszka, bo mamy bardzo poważne sprawy do obgadania.

- Rozumiem, panie majorze. Ja zawsze jestem gotowy, Partia to dla mnie jak...

- Partia, partia...

- To znaczy, oczywiście chciałem powiedzieć, panie majorze - Służby!

- Dobra Muszka, wiemy że można na was liczyć, ale my tu dzisiaj mamy poważne sprawy. Czas goni. Nie ma czasu na takie tam. Razgawory.

- Rozumiem panie majorze!

- Słuchajcie Muszka... Sami się chyba orientujecie, że już nie będzie całkiem tak, jak dotychczas...

- Oczywiście!

- Nie przerywajcie, Muszka!

- T... tta...

- Więc wsystko się zmienia, bydło się buntuje, z Centrali dochodzą rozkazy, żeby się przegrupować... Sami chyba zresztą tyle potraficie zrozumieć.

-

- No i wasze, Muszka, zadania także muszą się zmienić. Nie tylko wasze zresztą, ale to już nie wasza rzecz. Dotychczas było łatwo i przyjemnie, teraz wreszcie musicie pokazać wdzięczność, za to co wam daliśmy.

- Tak jest!

- Cicho Muszka! Wy tylko odpowiadajcie na pytania, bo ja napawdę nie mam teraz ochoty na żadne towarzyskie konwersacje czy żarty!

- (Gorliwie kiwa ze zrozumieniem głową.)

- Chamstwo się burzy, mnie już łeb dzień w dzień boli od tych szkoleń i odpraw... I teraz do was to doszło, Muszka, i wy też będziecie musieli na ten chleb z szynką zapracować. Żal mi was, choć niewykluczone, że po latach bardzo to wam się opłaci. Tylko, Muszka, muszę to cwanie wykombinować, a wy mi, Muszka, w miarę swoich możliwości pomóżcie. Po to was wezwałem.

- (Milczy, psie spojrzenie wyrażające kompletną uległość i skupioną uwagę.)

- Widzicie Muszka, teraz to... Choć wszystko w człeku się buntuje, wzięłoby się pałę albo i coś lepszego i by się tym chamom pokazało, gdzie ich miejsce... Ale mówią, na tych odprawach znaczy, że na razie nie można, że teraz to nowe metody.

-

- I my się tych metod, mówią, musimy jak najszybciej nauczyć. I tacy jak wy, Muszka, też. Przykro mi! Więc chodzi o to, że teraz jest ten... Jak mu było? Acha - "wolny rynek na idee". No i tym chamom trzeba, mówią, dać różne takie... "idee", żeby się głupio podniecali, żeby się nie mogli ze sobą, głupie prole, dogadać, i żeby, oczywiście dalej można było ich strzyc...

- (Na twarzy pojawia się wyraz radosnego podniecenia, reszta ciała wyraża gorliwą uległość.)

- Choć to się teraz będzie jakoś inaczej nazywać, oczywiście... Nie "strzyc", nie "doić"... Jakoś to tam mówili na szkoleniu, ale wszystkiego człowiek nie zapamięta, bo by zgłupiał. Rzecz w tym, Muszka, że teraz mają być różni na przykład artyści... Cośmy ich po kościołach dla tej hołoty powylansowy... Sami wiecie co, to traudne słowo, a mnie od tych szkoleń łeb boli... I, jak to nazwali, "autorytety moralne"...

-

- Mówią, żebym i ja moich agentów, czyli także ciebie, Muszka... Żebym im kupił jakąś mandolinę czy inną harmoszkę... Nie, czekajcie Muszka, to się chyba teraz nazywa gitara... W każdym razie, Muszka, jeśli ja tutaj odpuszczę i nie będę walczył o coś lepszego, to wy, Muszka, za miesiąc będziecie mieli... o - trasę koncertową (to jedno z tych nowych pojęć, co oni nam na tych szkoleniach, cholerne ch..., ale to między nami Muszka, tak?)

- Ależ oczywiście panie pułkowiku!

- Majorze, przynajmniej na razie. Nie przesadzajcie Muszka z tym włazidupstwem.

- Tak panie majorze!

- No więc, Muszka, ja bym wam dał tę mandolinę... Czy tam inną gitarę... Za miesiąc bylibyście, jak to mówią, bard, i byście śpiewali różne opozycyjne i patriotyczne nawet... (Patrzcie co to się porobiło, Muszka, nawet patriotyczne... Paranoja!)

-

- I ta hołota by tego słuchała, klaskała i w ogóle się dziko podniecała. Nie bylibyście przecież jedynym, już takich "artystów" wyprodukowaliśmy całą masę. Ale trochę by mi was, Muszka, było jednak szkoda. Ci "artyści" coś tam zarabiają - dla siebie i dla swoich... Jest takie nawe słowo, co o oni na tych cholernych... O - "promotor"! Więc ja teraz, i wszystko co za mną stoi, ci wyżej, to jesteśmy twoim, Muszka, promotorem. Zapamniętaj to sobie!

- Tak panie pół... majorze!

- Tylko że tej forsy tam nie jest w tym śpiewaniu tych tam wywrotowych piosenek tak dużo. Na ośmiorniczkę z Biedronki...

- ???

- To taki sklep kiedyś będzie, ale nie przerywajcie Muszka, do cholery! Na to paskudztwo wprawdzie wystarczy, ale to nie są poważne pieniądze. A wy, Muszka - niech wam się we łbie nie poprzewraca - ale jednak moglibyście lepiej. Dla nas i dla siebie samego. Jesteście z nami od prawie początku, nigdy nas nie zawiedliście, gadanie macie że daj boże zdrowie...

-

- A my, Muszka, mamy ambicje. I nikogo wyraźnie lepszego. No więc, Muszka, ja was tu dzisiaj wezwałem, bo musimy znaleźć coś, co wy byście mogli dla nas robić w tych nowych, pierdolonych  czasach. Czytacie czasem Forum...

- Ja nawet, panie pół... gene... Chciałem powiedzieć "majorze"... Czytam trochę zagranicznej prasy. Jak jest w EMPiKu, znaczy.

- Brawo Muszka, ale zamknijcie się wreszcie, bo tu są poważne sprawy, a ja nie jestem ta kurwska chołota... Co wy ja macie, Muszka, omamić i oskubać. Więc morda w kubeł, że już się tak nie będę przesadnie pieścił. Zrozumiano?

- (Psie spojerzenie wyrażające uległość.)

- Więc, Muszka, co wy moglibyście w tym... Czy "na tym" może... Nie pamiętam... Rynku idei, wolnym, jak oni mówią, robić? Żebyśmy się za bardzo, sami wiecie, nie narobili, no i żeby z tego było jak najwięcej dla nas wszystkich?

- Może bym dostal od Departamentu czerwone portki i bym...?

- To nie jest zły pomysł, ale Konopiak, major Konopiak znaczy, już jednego takiego znalazł. Ma wszystko dopracowane, w przyszłym tygodniu, mówią, rusza. Konopiakowi nie chcemy wchodzić w drogę, bo on... Zresztą to nie wasza, Muszka, rzecz. Dalej?

- Mógłbym, panie... majorze, walczyć o prawa tych, no... Pedałów.

- To się teraz jakoś inaczej ma nazywać, a zresztą to już też jest niestety zajęte. I tu nie ma tak, że się jednego, pod dywanem, w piątek wieczorem... Ich jest cała masa. To odpada!

- No a... Równouprawnienie kobiet?

- Może... Ale baby się do tego lepiej nadadzą, kombinujcie dalej!

- Może środowisko? Gaja znaczy, Matka Ziemia? Ekolo...

- A co wy mi tu, Muszka, pierdolicie? Naczytaliście się pierdołów po tych EMPiKach, i teraz poważnym ludziom dupę zawracacie! Gadajcie z sensem!

- No to już nie wiem panie ge... majorze...

- No dobra, w końcu z jakiegoś powodu to ja jestem gene... majorem znaczy... a wy, Muszka, jesteście tym, co jesteście. Coś mi przychodzi do głowy...

-

- "Wolny rynek idei", jak nas uczyli na tym pierdolonym szkoleniu... Jest jeszcze jakiś inny "wolny rynek", jak sobie przypominam. I tam jest masa forsy. Naprawdę masa. Jak to się uda zrobić, to będziemy lepsi od Konopiaka i jego błazna w czerwonych portkach!

- Cudownie, panie...

- Cicho Muszka, myślę!

-

- No dobra, wiec wy będziecie, Muszka, spec od tego całego... Jak mu było? Acha - "wolnego rynku". Będziecie krzyczeć, że za dużo urzędników i że podatki...

- Że co podatki, jeśli mogę spytać, panie ma...?

- Nie przerywajcie! Że podatki są za duże, oczywiście! Coście dzisiaj tacy tępi?

- I to będzie mi wolno?! Takie rzeczy ludziom mówić, znaczy?

- Idą, Muszka, nowe czasy, wszystko się zmieni. Jasne, że będzie wam wolno. W końcu nie robicie tego dla siebie... Nie tylko dla siebie... Ani tym bardziej dla tych cholernych proli, tej chołoty, której się wolnej Polski i sprawiedliwości zachciewa... Jak o tym pomyślę, to od razu bym dzwonił po ZOMO! Ale teraz, z Centrali ciągle nam to powtarzają, ma być inaczej. Po wierzchu znaczy.

-

- I jeszcze oni na tym szkoleniu mówili o jakimś... Jakimś... Leberaliźmie... I to też macie, Muszka, dowiedzić się co to jest, i macie im, Muszka, to opowiadać. (Pęknie mi ten łeb, cholera, a tutaj jeszcze, bez urazy Muszka, muszę się z takim tępym idiotą użerać. A inni są jeszcze gorsi.)

- Bardzo mi...

- Cicho! Mówią, że teraz będzie łatwiej się nachapać, i że nie będzie tak trzeba się z tym kryć... Więc, jak już człowiek to wszystko rozkręci i się przyzwyczai, to może być nawet lepiej. Tak mówią. A chamy, mówią, też zawsze będą brać w dupę. W taki czy inny sposób. To się nie zmieni. Zresztą to się nigdy nie zmienia, pamiętam jeszcze z Małej Historii WKP(b), co ją czytaliśmy na WUMLu.

- Nie zmieni się, panie majorze, na pewno! Proszę się nie martwić!

- No dobra, Muszka, Zabierajcie się do roboty. Wiecie od czego macie być tym... No, jak to nazywają w świętych księgach, jak to było...?

- Prorokiem może?

- Nie wymądrzajcie się Muszka! Prorok - już mam! Więc od czego macie być tym... Pro...?

- Od Wolnego Rynku, panie majorze!

- W porządku Muszka! Tylko nie pęknijcie z tej dumy. A teraz wynocha z mojego gabinetu i do roboty! Ostro ma być i za tydzień znowu widzę was w moim gabinecie. Zrozumiano? I powtórzcie sobie głośno parę razy, żeby wam się nie pomerdało.

- Tak jest, panie pułkowniku! Będę to sobie powtarzał całą drogę idąc do domu! WOLNY RYNEK, WOLNY RYNEK, WOLNY RYNEK...

(podsłuchał) triarius

Jestem super. Łagodny jak letni wietrzyk. Jednak nie zamierzam tu tolerować płatnych Monet, lewiźnianych trolli i platfąsów (jeśli komuś 7 lat nie wystarczyło, to nic tu po nich). Zaś chłopięta od Korwina i innych libertarian, którym zdaje się, że zjedli wszystkie rozumy i pędzą mnie pouczać pokornie proszę, by wzięli na wstrzymanie i raczej poczytali sobie coś z Misesa. Jestem starszy człowiek i ze śmiechu łacno mógłbym dostać przepukliny. Mój prawdziwy blog: http://bez-owijania.blogspot.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka